Rzemiosło artystyczne w Europie będące w zaniku tu ma się dobrze, rozkwita i ewoluuje. Nie ma prowizorki i oszczędzania na materiałach. Meble, niesamowite bramy, okiennice i rzeźby są najwyższej próby. Gdyby ceny transportu nie były tak wysokie niewątpliwie miałabym już rzeźbioną bramę zamiast drzwi do łazienki, okiennice w kwiaty i dwumetrowego Garudę w przedpokoju.
W Świętym Małpim Lesie znajdują się trzy świątynie:
Pura Dalem Agung (Świątynia Wielki Pałac).
Holy Bathing Temple (Świątynia Kąpielowa) ze strukturą trzech mandali. Utama Mandala znajduje się w północnej części świątyni i reprezentuje obszar bóstw. Madya Mandala znajduje się w centrum świątyni i reprezentuje obszar uczniów bóstw. Na samym końcu mieści się Nista Mandala, jest to szczególne miejsce kąpieli dla "zwykłych" ludzi.
Pura Prajapati, świątynia przeznaczona do pogrzebów i kremacji położona blisko cmentarza.
W Świętym Małpim Lesie jak sama nazwa wskazuje mieszka mnóstwo małp. Zwane długoogoniastymi makakami nie są tak zadziorne jak ich koleżanki z Uluwatu. Pewnie dlatego, że spasione bananami przez turystów ledwo mogą się ruszać.
Małpie sanktuarium zrobiło na mnie największe wrażenie ze wszystkich indonezyjskich świątyń, które widzieliśmy. Dżungla, w której z olbrzymich drzew zwisają długie liany, huśtające się na nich makaki.
Świątynie wydają się powoli pożerane przez dżunglę. Mimo sporej ilości turystów czuć niesamowitą atmosferę i aurę tego miejsca. Zwłaszcza, że ludzie przechodzą jakby falami. Wchodząc w jakiś wąski przesmyk znajdujemy się nagle sam na sam z posągami bogów i demonów bacznie obserwującymi nas spod obrośniętymi porostami powiek.
Znikąd pojawia się małpa i szczerząc zęby śmieje, jakby wiedziała, o czym człowiek w danej chwili myśli.
Magia połączenia fauny, flory i sacrum, niedostępna w naszej szerokości geograficznej.
Na obiad wróciliśmy do Ubud, dla mnie najbardziej europejskiego indonezyjskiego miasteczka w którym byliśmy. Wrażenie to psuje jednak wizyta w toalecie restauracji. Komórka na tyłach lokalu z dziurą w ziemi i obowiązkowym wiadrem z nabierakiem.
Po chwili zastanowienia jednak można dojść do wniosku, że człowiekowi do załatwienia nagłej potrzeby dziura w ziemi wystarcza aż nadto, cała reszta to zwykła fanaberia.
W jednym z wielce artystycznych sklepików Maciej kupił sobie uroczą koszulkę z uśmiechniętym Bali-dogiem i pojechaliśmy dalej.
Tym razem bez planu puściliśmy się przez wsie i pola ryżowe pnącą się w górę drogą. Robiło się coraz zimniej, więc ubieraliśmy na siebie kolejne warstwy ubrań. Po wykorzystaniu wszystkiego co zabraliśmy ze sobą wyglądaliśmy przekomicznie zawinięci w kurtki i chusty, w legginsach, i skarpetach wciśniętych w japonki.
Mijaliśmy kolejne prześliczne wioski, pola ryżowe z pracującymi na nich ludźmi w stożkowatych kapeluszach brodzącymi po kolana w błocie. Wszyscy uśmiechali się i pozdrawiali, zwłaszcza dzieciaki dokazując i machając radośnie.
Przejeżdżaliśmy przez dżunglę oddzieleni od niej tylko fragmentem asfaltu a nasze skutery rzęziły wspinając się mozolnie w górę i udawały, że mają hamulce zjeżdżając w dół.
W pewnej chwili mieliśmy dylemat, czy zawrócić i podążać znajomą drogą do Kuty, czy zdać się na łaskę duchów opiekujących się naszymi zmaltretowanymi skuterami i jechać dalej, ku białym plamom na naszej mapie. Pojechaliśmy oczywiście dalej. I było pięknie.
Bogowie nam sprzyjali, bo jakimś cudem dojechaliśmy do znajomych terenów skąd prowadziła już prosta droga do naszej uroczej Kuty.
Jeżeli Kuta jest urocza, to ja jestem Jimi Hendrix. Na Bali byłem już z z 20 razy. Bywam rezydentem w Ubud. Mieszkam zawsze na Suwetastreet. Po sąsiedzku z Królem. Gówno wiecie o Bali, a szczególnie o jej mieszkańcach. Lecę za parę dni Singaporeair i polecam, ewentualnie Cathay Pacific. Natomiast odradzam Katarskie linie przez Doha-wyjątkowa porażka. Bali ewouluje niesamowicie. To co było w 1999 a teraz to przepaść. W Ubud polecam knajpę NURI,S i właściciela Briana, rodowitego nowojorczyka i kultowego drinka "martini". Powołaj się na mnie, a może tam się spotkamy. Slavek
OdpowiedzUsuńMi tam sie podobalo. Nigdzie nie twierdze, ze sie znam na Bali, jak z rozpiski trasy wynika bylismy tam kilka dni i z tych dni wrazenia zapewne duzo sie roznia od Twoich. Moze kiedys tam wroce, wydaje sie dobrym miejscem na emeryture. Na razie wole pojezdzic po roznych miejscach. Pozdrowienia z Malezji :)
Usuń