Do niedawna wiedziałam tylko, że lecimy do Azji. Spory kontynent co prawda, ale na pewno cały piękny, więc nie ma co wybrzydzać. Kiedy Kasz zadzwoniła z pytaniem, czy kupować mi bilet odpowiedziałam, że oczywiście. Śmiała się potem, że nawet nie zapytałam gdzie lecimy. Ale co w tym dziwnego, szwendacz się włączył, przygoda puka do bram, tu się nie ma co zastanawiać i pytać tylko trzeba pakować plecak.
Wszystko zaplanowała i ogarnia Kasz, nasza Fiedler i Cejrowski w jednym. Tylko oczywiście dużo ładniejsza. W Azji była kilka razy, jest doświadczonym explorerem na najwyższym levelu, z niejednej miski już ryż jadła. Reszta pięcioosobowej ekipy ma różne skile na różnych poziomach, zobaczymy na ile okażą się przydatne w naszej wyprawie.
Lecimy z plecakami, zdani tylko na siebie, chcemy łazić, odkrywać, nurkować, zwiedzać, wspinać się, opalać, walczyć ze smokami i robalami, jeść co się napatoczy, generalnie spontan i szaleństwo.
Na tym blogu planuję prowadzić dziennik z wyprawy. Jak to wyjdzie zależy tylko od dobrej woli indonezyjskich duchów i internetowych łączy, ale z tego co słyszałam o dostępności sieci to pełną relację zdam pewnie po powrocie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz