1.08.2012

Selamat pagi czyli dzień dobry

Do niedawna wiedziałam tylko, że lecimy do Azji. Spory kontynent co prawda, ale na pewno cały piękny, więc nie ma co wybrzydzać. Kiedy Kasz zadzwoniła z pytaniem, czy kupować mi bilet odpowiedziałam, że oczywiście. Śmiała się potem, że nawet nie zapytałam gdzie lecimy. Ale co w tym dziwnego, szwendacz się włączył, przygoda puka do bram, tu się nie ma co zastanawiać i pytać tylko trzeba pakować plecak.

Wszystko zaplanowała i ogarnia Kasz, nasza Fiedler i Cejrowski w jednym. Tylko oczywiście dużo ładniejsza. W Azji była kilka razy, jest doświadczonym explorerem na najwyższym levelu, z niejednej miski już ryż jadła. Reszta pięcioosobowej ekipy ma różne skile na różnych poziomach, zobaczymy na ile okażą się przydatne w naszej wyprawie.

Lecimy z plecakami, zdani tylko na siebie, chcemy łazić, odkrywać, nurkować, zwiedzać, wspinać się, opalać, walczyć ze smokami i robalami, jeść co się napatoczy, generalnie spontan i szaleństwo.

Na tym blogu planuję prowadzić dziennik z wyprawy. Jak to wyjdzie zależy tylko od dobrej woli indonezyjskich duchów i internetowych łączy, ale z tego co słyszałam o dostępności sieci to pełną relację zdam pewnie po powrocie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz